wtorek, 26 marca 2013

uszny problem i przedszkole

Michaś od kilku tygodni ma katar, duży katar, katar nieustający i męczący w dzień i w nocy. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że nos czyscimy po 100 razy dziennie. Nastąpił nawet pewien postęp i kiedy katar jest rzadszy udaje mu się trochę wysmarknac. Katar powoduje, że jest bardziej marudny, czasami też trochę kaszle i jest bladziutki. Czekalismy aż nosowy potwór minie, codziennie zapodajac jakieś medykamenty, jednak efektów trwałych brak. Kiedy już się wydawało, że wychodzimy na prostą, potwór wracał ze zdwojoną siłą. Tak więc wczoraj synek wraz z tatą udali się do pana doktora, żeby sprawdzić czy ten katar nie narozrabial. Prywatnie pojechali, bo na Fundusz nawet dodzwonić do przychodni rano się nie dało, a potem numerkow juz nie było. I na co idą te kolosalne składki' zabierane miesiac w miesiąc z naszych wynagrodzeń, ja się pytam. Chyba trzeba się rozejrzec za jakimś pakietem rodzinnym. No ale wracajac do tematu - dobrze, że pojechali, okazało się, że Michaś osluchowo jest w porządku, ale niestety uszy wymagają natychmiastowego leczenia. Zbiera się w nich płyn. Dostalismy sporo leków i mamy spróbować to wyleczyć. Jeśli nie pomoże (mam nadzieję, że pomoże) to po świętach laryngologa trzeba bedzie odwiedzić.
Michaś osiągnął wiek, który upoważnia go do spędzania czasu w miejscu pożądanym przez wielu pracujących rodziców. W związku z tym i my odwiedzilismy pewną placówkę edukacyjną, w której to juz teraz, oczami wyobraźni oczywiście, widzimy naszego synka. Michaś dzielnie zaniósł kartę zgloszeniowa do sekretariatu i podał pani sekretarce i na tym jego odwaga się skończyła, bo gdy poszlismy zobaczyć salę maluchow,  interesował go tylko powrót do domu, co zakomunikował mi głosikiem bardziej cichym niż glos myszki. Ciekawe jak to będzie. Najpierw i tak musimy zobaczyc jego imię i nazwisko na liście szczesliwcow, którzy dostąpia zaszczytu zasilenia szeregu przedszkolaków. I dobrze będzie, jeśli się na tej liście znajdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz