poniedziałek, 11 marca 2013

samotny wieczór

Wczoraj spędziłam samotny wieczór. Samotny, bo bez męża, który pojechał do pracy. Za towarzystwo miałam troje naszych dzieci, z którymi miło spędza się czas, niemniej jednak wymagają opieki i wieczornej obsługi, co do najlżejszych zadań nie należy. Każdy wieczór to przede wszystkim kąpiel - z trójką to  jest spore wyzwanie, ubieranie, czytanie bajeczki na dobranoc, modlitwa, usypianie Michasia, karmienie Tymusia. Wczoraj jednak poszło nam to sprawnie, a to wszystko dlatego, że Tymeczek po kąpieli zasnął i mogłam spokojnie zająć się pozostałą dwójką, zwłaszcza Michasiem. Tymus obudził się kilka minut po zasnieciu pozostałych skarbów, zjadł i zasnął i spał prawie do czwartej rano. Po takiej nocy jestem wypoczęta. Jestem zadowolona, że tak wyglądał wieczór ale brakuje mi tego męża mojego, bo ostatnio mamy dla siebie bardzo mało czasu i odczuwam samotność. Bynajmniej nie wynika to z ilości dzieci a z faktu, że Jarek dużo czasu spędza w pracy, bo ma pilne zadanie do wykonania. Niecierpliwie czekam połowy kwietnia, bo wtedy powinno już być spokojniej. Mam nadzieję, ze obecny wysiłek ze strony jego, ale też i mojej, przyniesie dobre rezultaty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz