niedziela, 24 marca 2013

wypadek

Michaś  ciagle gna, wszystko robi w biegu, od rana do późnego wieczora w naszym domu slychac tupot nóżek o podłogę. Do tego pomysłów ma milion na minutę, buduje najprzeozniejsze konstrukcje z krzeseł, koców, znosi do salonu klocki, samochody, książki itd. Do tego jest mocno nieuważny, obiera punkt i do niego pędzi nie zwracając uwagi na przeszkody. Na efekty nie trzeba długo czekać, bo albo nie wyrobi się na zakręcie i walnie czołem o kant przy drzwiach i śliwa na pół czoła, albo przewroci się na schodach i ma siniaki na kolanach. A w piątek zaczepił o jakiś przedmiot leżący na dywanie i z całym impetem uderzył w kant krzesła, które chwilę wczesniej ustawił przy ścianie. Efekt? No proste. Rozcięty policzek, lejaca się krew, a potem siniak. Dobrze, że rana powierzchowna i nieduża i zęby wszystkie zostały nienaruszone. Ale co przezylismy to nasze.
Apel zatem mam: SYNU OSTROZNIEJ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz