wtorek, 17 listopada 2015

Aj te choroby

Wszyscy w domu ciągają nosami. Miałam nadzieję, że nos Grzesia jakimś sposobem ominie nieproszony gość, bo przecież się karmi piersią, ale niestety się nie udało.
W nocy w czasie karmienia usłyszałam to charakterystyczne, nieprzyjemnie chrobotanie w nosku, zrazu delikatne i niewinne. Zadziałałam szybko, zakropliłam po kropelce soli fizjologicznej no i klops - zamiast nosek się oczyścić zaczęło się w nim gotować. Odciąganie gruszką na niewiele się zdało, co wyczyściliśmy pojawiało się nowe.
Grzesio budzi się w czasie snu, bo go zatyka, czasami w czasie karmienia odrywa się od piersi z głośnym krzykiem, ja co chwilę sprawdzam czy nie zaczyna gorączkować. Na razie do lekarza jeszcze nie poszliśmy, bo to tylko katar i oby tylko na katarze się skończyło. Nos czyścimy, może się uda.

piątek, 13 listopada 2015

Czwartoklasistka

Ten rok szkolny przyniósł Olusi bardzo duże zmiany. Nie tylko zakończyła etap nauczania początkowego i zaczęła naukę w klasie czwartej ale też zmieniła szkołę.
Zmiany według mnie są bardzo pozytywne. Olcia wydoroślała, zrobiła się bardziej odpowiedzialna (za siebie), nauczyła się trochę (do ideału jeszcze daleko) systematyczności i obowiązkowości. Teraz już wie, że i ona też musi się uczyć, jeśli chce osiągnąć swoje cele.
Podoba mi się to, że sama, bez naganiania przez nas, siada do odrabiania zadań domowych i pracuje aż skończy, przygotowuje się do sprawdzianów i zaczyna sięgać do słowników.
Nowa szkoła daje jej też wiele możliwości rozwoju, często organizowane są wycieczki, konkursy, prowadzone są zajęcia dla uzdolnionych uczniów, kółka zainteresowań, dodatkowe zajęcia sportowe.  Klasa jest nieliczna więc i nauczyciele mają indywidualne podejście do ucznia.
Szkoła kładzie też duży nacisk na wychowanie i tutaj nie tylko dotyczy to uczniów, również dla rodziców organizowane są spotkania, szkolenia, warsztaty, konferencje po to żeby pracować z dziećmi w taki sam sposób.
Olusia lubi nową szkołę, chociaż ma też sporo momentów kiedy tęskni za poprzednią. Tęskni przede wszystkim za rówieśnikami, z którymi spędzała wiele czasu, a teraz zostało to mocno ograniczone.
Obiecaliśmy jednak sobie, że wypracujemy system spotkań:)

Trzy tygodnie Grzesia

Grześ dziś skończył 3 tygodnie.
Maluszek rośnie jak na drożdżach - z części ubranek już wyrósł. Ma coraz szerzej otwarte oczka i sprawia wrażenie jakby uważnie obserwował otoczenie, chociaż tak naprawdę jeszcze na niczym nie skupia wzroku. Zdarza mu się popatrzyć na mnie uważnie, ale trwa to może sekundę. Od czasu do czasu śle piękne, choć nieświadome, uśmiechy. Lubi się przytulać i słuchać bicia serca.
Bardzo chętnie je, średnio co dwie godziny, dużo śpi. Zdarzają się też dni kiedy jest bardziej aktywny, po chwilach leżenia na pleckach albo brzuszku upomina się wtedy głośnym krzykiem o zainteresowanie i przytulenie.
Na chwilę obecną nie można powiedzieć, że jest cierpliwy, kiedy jest głodny już po króciutkiej chwili drze się przeraźliwie, a niepojawienie się w gotowości do karmienia powoduje jeszcze większy krzyk.
Leżąc na brzuszku podnosi główkę i ćwiczy mięśnie:), trzymany pionowo "na rękach', odchyla główkę do tyłu, albo spina się i wykonuje coś w rodzaju dziobania ramienia. Ja najbardziej kocham chwile, kiedy przytula główkę do mojego ramienia lub klatki piersiowej i trwa taki wtulony.

Nie jest dzieckiem cichutkim, nawet w czasie snu chrząka, stęka i wydaje różne inne dźwięki.

Od kilku dni na jego główce, buzi, szyi i karku panoszą się krostki, które na skutek ciepła robią się bardziej widoczne. Czeka nas więc prawdopodobnie wizyta u lekarza, chociaż jeszcze spróbujemy pozbyć się ich kąpielami z dodatkiem nadmanganianu potasu.

Pozostałe dzieci podchodzą do Grzesia z wielką delikatnością. Najbardziej młodszym bratem przejmuje się Tymuś. To on najwięcej delikatnie głaszcze po główce, całuje w czoło lub policzek, podaje pampersy, alarmuje kiedy Grześ się obudzi, albo zrobi kupkę. Dziś pierwszy raz  zdarzyło się, że kiedy karmiłam Grzesia, Tymuś kazał go odłożyć do wózka, bo chciał mojej pomocy w przygotowaniu kaszki i oprotestował czekanie.
Największym problemem jest hałas, który generują starsze dzieci. Na razie jeszcze głośne krzyki, udawanie lwa, skoki, stuki itd. nie budzą Grzesia, ale to tylko kwestia czasu. Nie wiem jeszcze jak sobie wtedy poradzimy.

Kiedy Grześ skończył dwa tygodnie zaczęliśmy go werandować. Po kilku dniach mogę stwierdzić, że Maluch nie lubi zakładania czapki i raczej mu się nie podobało leżenie w dodatkowym ubraniu, prawie każdego dnia w czasie wietrzenia potrzebował wzięcia na ręce albo przynajmniej pobujania wózkiem..
Wczoraj był chwilę na dworze i odbył wycieczkę samochodem. Jazda samochodem podziałała na niego usypiająco, chociaż początkowo dość długo leżał z otwartymi osobami. Mam nadzieję, że tak już pozostanie, bo stanowczo przyjemniej podróżuje się kiedy dziecko śpi:)


poniedziałek, 9 listopada 2015

Michaś słowotwórca i rozbawiacz

Michaś, przebywający aktualnie na placu zabaw, zobaczył przejeżdżający kabriolet i rozemocjonowany krzyczał GABRYSIAFIOLET! :)

Olcia jest dość uparta, potrafi wynaleźć mnóstwo argumentów w obronie swojego zdania, nawet takiego niekoniecznie mądrego. Kiedyś w czasie jazdy samochodem nie chciała odsłonić okna, a było raczej pochmurno. Twierdziła, że patrząc na jasne kolory źle się czuje. Michaś sprawiał wrażenie, że dyskusja w ogóle go nie interesuje. Jednak po jakimś czasie zakrzyknął znienacka:
Ola, żółty - nie patrz! Śmiech w samochodzie - bezcenny.

Siedzimy razem z naszymi gośćmi przy stole (pora obiadowa bodajże była). Michaś niezadowolony z przydzielonego przez siostrę miejsca i wiedzący jednocześnie, że za bicie kogokolwiek zostanie ukarany (matka czuwa) z bardzo poważną miną popatrzył na siostrę i powiedział: "Ola jutro Cię walnę".

O poranku "jestem Michał ... Archanioł".

Michaś bardzo lubi jeździć do szkoły rowerem. Mieszkamy baaardzo blisko szkoły więc droga jest króciutka, ale skoro lubi to jeździ. Któregoś dnia jego klasa z wychowawczynią wyszła na plac zabaw i Michaś podbiegł do swojej pani z pytaniem, czy chce zobaczyć jak jeździ na rowerze. Pani odpowiedziała mu, że bardzo chętnie zobaczy (myśląc jednocześnie, że może kiedyś będzie okazja). Jakież było jej zdziwienie, gdy Michaś pędem ruszył do furtki placu zabaw i dalej za róg szkoły, a po chwili z głośnym wrzaskiem aaaa pojawił się rozpędzony na rowerze.
Oczywiście koledzy Michasia od razu pomysł podłapali i też chcieli zademonstrować swoje rowerowe umiejętności. Pani tym razem już jednak nie była tak chętna na oglądanie małych rowerzystów.

Michaś chce obejrzeć program, który lubi i prosi tatę: "włączysz mi Pana Labutkę?" Tata kilka razy dopytywał się o jaki program chodzi, bo nie ruzumiał, musiałam ruszyć z pomocą - chodziło o Pana Robótkę.

Następnego dnia po powrocie ze szpitala mówię to Tymusia: Dasz mamie buzi. Na co Tymuś odpowiedział, że nie. Za to Michaś wstał i powiedział "ja ci dam.... będę miał to z głowy."



wtorek, 3 listopada 2015

pierwsza wizyta u lekarza

Dziś Grzesio miał swoją pierwszą wizytę u lekarza. Grzesio został zważony, zbadany i uważnie obejrzany przez pana doktora.
Nasz malutki syneczek przez 11 dni swojego życia zwiększył wagę z 3750 g. na 4120g:)
Lekarz dał nam skierowania na niezbędne badania i wizytę w poradni chirurgicznej. Zalecił dalsze zakraplanie ropiejących oczek i oczywiście podawanie witaminy D i K.

Musimy jeszcze pielęgnować pępek, w którym zbiera się trochę krwi. Dwa dni temu odpadł kikutek pępka, więc teraz to już z górki:)

Tymuś

Te prawie dwa lata, które minęły od poprzednich postów wymaga pewnego podsumowania.
W przypadku Tymusia ten czas przyniósł wielkie zmiany. Z maluszka, który ledwo zaczął chodzić, stał się szybko biegającym dużym chłopczykiem. Szybko nauczył się, że musi dobrze przebierać nogami, żeby nadążyć za starszym bratem i siostrą. Starsze rodzeństwo to dla niego wielkie autorytety, robi te same miny co starszy brat, naśladuje gesty, zachowania i odgłosy; zrobi prawie wszystko co powie mu Olcia (z moimi poleceniami idzie dużo gorzej;)). Już wiosną poprzedniego roku, czyli mając niespełna półtora roku dzielnie skakał na trampolinie, jeździł na hulajnodze, kopał piłkę, co było jedną z jego ulubionych domowych zabaw, tańczył gdy zagrała muzyka, wspinał się na blaty w poszukiwaniu słodyczy. Swoje słownictwo powiększał minimalnie, udawał lwa (czyli ła), do spania chciał pampersy z lewem i sprawdzał, czy rzeczywiście lew na pampersie jest. Porozumiewał się bardzo długo za pomocą samogłosek i wskazywania palcem. Pewien rozwój mowy przyniosły te wakacje (Tymuś skończył już 2,5 roku).
Tak naprawdę Tymuś do perfekcji wypracował system gestów i dźwięków - kiedy np. chciał, żeby się koło niego położyć w czasie zasypiania wskazywał paluszkiem jaśka koło siebie i mówił ee, kiedy chciał pić wciągał ustami powietrze, kiedy chciał jeść mówił am. Oprócz tego mówił mama, tata, Ola, szybko zaczął mówić ciocia, dziadzia i dzidzia, oraz brum na samochód i chęć jazdy samochodem.

W okolicach drugich urodzin zaczął sikać i robić kupki na nocnik, sam zaczął pokazywać, że tak chce, więc zdjęliśmy pampersa i poszło szybciutko. Zdarzyło się kilka wpadek. Na noc jeszcze dość długo używaliśmy pampersów, dopiero w czerwcu zaczął się budzić każdego ranka z suchą pieluchą i wtedy przestaliśmy używać pampersów. Kilka wpadek się zdarzyło, ale był wtedy przeziębiony. Odpieluchowanie możemy określić jako proces bezbolesny dla nas:) Co prawda zastanawialiśmy się jak damy radę rozpoznać kiedy chce do toalety, ale oczywiście Tymuś i na to znalazł sposób - łapał się za siusiaka, kiedy zaś zostało to przez nas niezauważone wydawał dźwięki, albo sam szedł na nocnik. Tym sposobem szybko zrobił się samoobsługowy w tym zakresie.

Największą niespodzianką dla mnie jest nadal jego zasypianie w ciągu dnia. Do spania potrzebne jest mu łóżko i ukochany kocyk, no i niezmiennie kciuk w buzi. W poprzednim roku wystarczyło dziecko do łóżka zaprowadzić, położyć, ucałować, powiedzieć ciiiii, paaaaa i wyjść cichutko z pokoju zamykając za sobą drzwi i dziecko zasypiało. Zdarzały się nawet takie dni, że dziecko samo szło na górę i kładło się do łóżka. Ten stan trwa nadal, czasami wystarczy powiedzieć Tymusiowi, żeby poszedł na górę, zrobił siku, wziął kocyk i położył się spać i on to robi. Albo sam mówi Paa i idzie spać.
Jako maluszek śpiący w łóżeczku Tymuś budził się wielokrotnie w czasie nocy. Problem praktycznie minął kiedy przenieśliśmy go do "dorosłego" łóżka. Zmiana ta nastąpiła kiedy Tymuś miał rok i 8 miesięcy. Odziedziczył łóżko po starszym bracie, łóżko z pieskiem i kotkiem, towarzyszami zasypiania.
Wieczorny rytuał jest taki sam już dla kolejnego naszego dziecka. Mamy kąpiel, modlitwę rodzinną, potem ewentualnie jeszcze czytanie krótkiej bajeczki i tata kładzie się koło Tymusia, zwykle wystarcza krótka chwila i chłopiec śpi.

Tegorocznym największym osiągnięciem jest jazda na rowerze, oczywiście z bocznymi jeszcze kółeczkami. Naukę rozpoczęliśmy na początku lipca i poszła bardzo szybko. Teraz Tymuś pomyka na rowerze aż miło. Lubi jeździć nie tylko na małym rowerze po podwórku ale też często pedałuje na rowerku stacjonarnym.