czwartek, 4 kwietnia 2013

poświątecznie

Przygootwań dużo, bo wreszcie trzeba było dom uprzątność, te wszystkie pajęczyny z kątów odkurzyć, okna, przez które niewiele było widać, umyć (ale od środka tylko, bo kiedy się za nie zabrałam, na zewnątrz zamarzał sprej na szybach - wiosennie bardzo:)), ciasta z udziałem dzieci upiec (Olcia prawie sama przygotowała babki cytrynowo-jogurtowe), jakieś zakupy zrobić. No i co chwilę nos Michasiowi czyścić, wizytę u lekarza z nim zaliczyć, więcej wydać w akptece niż na wszystkie pozostałe zakupy. Samemu się leczyć - ja domowymi sposobami, Jarek z wizytą na izbie przyjęć i antybiotykiem na zapalenie zatok.
Niestety zabrakło przygotowań bardziej duchowych - palmę poszła święcić nasza córeczka z babicią, bo my chorzy do kościoła się nie nadawaliśmy. Triduum Paschalne też nas w tym roku ominęło z podobnych zresztą względów.
W sobotę Jarek ze starszą naszą dwójką pojechał święcić święconkę i czekaliśmy na wizytę przyjaciół, którzy mieli przyjechać rano, ale różne wydarzenia, w tym odmówienie współpracy przez ich własne auto i to nie pod domem, a kilkadziesiąt kilometrów dalej, spowodowało, że dotarli w porze mocno kolacyjnej. Wizytę jednak trzeba było dobrze wykorzystać i tym sposobem spać poszliśmy grubo po północy,. Tej samej nocy przechodziliśmy na czas letni (a tu wiosny nawet z daleka nie widać) więc o wyspaniu mowy nie było. Pełna podziwu jestem dla Olci i dla Jarka zresztą też, bo wstali bladym świtem i pojechali na rezurekcję. Dumna jestem z naszej córeczki bo to jej pierwsza masza, gdzie w kościele przed 6 rano być trzeba, a ona sprawnie się wyszykowała, z mojej strony potrzebne było tylko zrobieie kucyka, i pojechała. Całą mszę bez marudzenia wytrzymała. Święta minęły nam mocno towarzysko, bo albo my byliśmy u rodziny, albo rodzina u nas. Oczywiście codziennie byliśmy na mszy, a w tym wszystkim w "lany poniedziałek" (u nas nie był lany) udało mi się nawet złapać 2 godziny drzemki w dzień, co prawie nigdy mi się nie zdarza.
Święta minęły nam błyskawicznie, a po ciastach zostały tylko dodatkowe kilogramy na stanie, głównie w okolicach brzuchów i bioderek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz