poniedziałek, 11 listopada 2013

Dłuugi weekend

Ostatnio mój mąż powiedział, że odkrył coś fajnego. Mianowicie, że jestem za nim tak stęskniona, że wystarczy by był, nie musi nic robić. Cudowna odmiana po dawnych czasach kiedy w każdy urlopowy dzień zarzucałam go zadaniami do wykonania.
Racji w tym na pewno jest sporo. Nasze dni są tak wypełnione wypełnianiem obowiązków, że zwykle nie starcza czasu na spokojną rozmowę i relaks.
Teraz mieliśmy okazję pobyć ze sobą przez kilka dni. Już w piątek Mąż mój miał wolne - odbierał nadgodziny. Rano załatwił niezbędne cotygodniowe zakupy i sprawy, które miał "na mieście", a koło południa przywiózł moją mamę, która została dziećmi. My wyruszyliśmy na zakupy do stolicy. Tylko we dwoje wyruszyliśmy. Na kilka godzin. Pierwszy raz od dziecięciu miesięcy zostawiliśmy dzieci na tak długo. Dotychczas dwie godziny to było maksimum. Zresztą takie sytuacje na palcach jednej ręki można policzyć.
Kiedy jechaliśmy czułam taką wolność i lekkość o jakiej już dawno nawet nie marzyłam. Kupiliśmy prawie wszystko co zaplanowaliśmy. Oczywiście nie mogło obyć się bez przygód. Mieliśmy kupić telefon dla mnie, bo stary odmówił współpracy ze mną (z innymi zresztą też), po tym jak go nieładnie potraktowałam po jednej z rozmów z mężem, który powinien lada moment do stacji docelowej dotrzeć a jeszcze do pociągu nawet nie wsiadł. Telefon mieliśmy upatrzony - głównym atrybutem był biały kolor. Na miejscu upatrzyliśmy inny. Niewiele droższy, ale posiadający kilka dodatkowych atutów i występujący również w białym kolorze.
Telefon można było kupić tylko i wyłącznie za gotówkę, a takową posiadaliśmy w ilości mocno niewystarczającej. Odwiedziliśmy bankomat, ale pomimo kilku usilnych prób nie chciał z nami współpracować. W końcu wypłaciliśmy pieniądze w bankomacie innego banku i przy okazji okazało się, że mój mąż ma niewystarczającą ilość środków na zakup telefonu. Tuż po wypłacie!!! Dlaczego?? Z tej prostej przyczyny, że przy każdej próbie środki były z konta pobierane, a nie wypłacane. Teraz czekamy na zwrot. Ciekawe ile to potrwa.
Telefon nabyliśmy i się z nim oswajam. Mogę powiedzieć, że go lubię.
Nie kupiliśmy stolika do salonu, który to stolik mieliśmy w planach, bo środków (czasu zresztą trochę też) nam zabrakło. 
Ale wypad był owocny i mimo powyższych perypetii miły.
Sobotnie popołudnie upłynęło nam pod znakiem słodkiego lenistwa. Duża część niedzieli podobnie - jako uzupełnienie relaksu zrobiliśmy gofry i bitą śmietanę. Z krótką wizytą wpadli do nas Kamilek i Karolina. Kiedy pojechali dzieci wysłaliśmy do łóżek - starsze miały dzień dziecka i ominęła je kąpiel, a my zrobiliśmy sobie wieczór filmowy z czipsami i kolą. Obejrzeliśmy film Wielki Mike z Sandrą Bullock. Mi się bardzo podobał, nie raz miałam mokre oczy, co oczywiście Jarka przyprawiło od dobry humor.
Dziś odwiedziła nas zaprzyjaźniona rodzina i popołudnie spędziliśmy na pogaduchach i zajadaniu pleśniaka, w którym po raz pierwszy od bardzo dawna nie opadła mi piana.

Dobrze, że są takie weekendy.Podładowaliśmy akumulatory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz