środa, 20 listopada 2013

czas

Jak to jest że niektóre mamy mają czas na aktywne zajmowanie się dziećmi (najczęściej nie jednym), tworzenie pyszności do jedzenia, jednocześnie mają porządek w domu, mają czas na prowadzenie blogowego życia, udzielają się na forach, haftują, szydełkują bądź wykonują inne artystyczne prace i jeszcze o życiu towarzyskim i podróżach nie można zapomnieć. Ja nie wiem. Może mocno niezorganizowana jestem. Kiedy Tymek śpi, a starsze dzieci są w szkole i przedszkolu, mi ledwo starcza czasu na ogarnięcie domu  - mówię tu o ogarnięciu a nie gruntownych porządkach, wstawienie prania i jak dziecko jest dla mnie łaskawe ewentualnie zajrzę jeszcze do komputera. Jeśli piszę na blogu to na forum rówieśnicze już nie zaglądam, zwyczajnie nie mam kiedy. Pozostały czas to szykowanie jedzenia, karmienie, jeżdżenie po Michasia, jeżdżenie na zajęcia z Olcią, jeżdżenie po męża, pomoc dzieciom, zaganianie ich do wypełniania obowiązków, rozdzielanie kiedy zapłoną do siebie zbyt gwałtowną miłością, trochę zabawy, przytulanie, szykowanie picia, ogarnięcie kuchni po posiłkach, przewijanie, rozmowy telefoniczne - najczęściej w czasie prasowania, zmywania, czy szykowania jedzenia, zmywanie, rozładowywanie zmywarki, kąpiel, modlitwa, usypianie Tymusia (w tym czasie tata czyta starszym do snu). I jeszcze wiele innych czynności niewymienionych powyżej. Nie ma już czasu dla mnie. Dlatego ostatnio stwierdziłam, że potrzebuję urozmaicenia, czegoś dla mnie. I zamiast wieczorem spać (normalnie padam razem z Tymciem, zmęczona po całym dniu pracy i wielokrotnych nocnych pobudkach) schodzę na dół i jeszcze coś oglądam, albo szydełkuję, albo czytam, albo szperam w necie. Zdarza się też porozmawiać z mężem moim osobistym;) Błyskawicznie robi się prawie północ i kładę się do łóżka. Zawsze jednak jest tak, że coś jest kosztem czegoś innego. Przede wszystkim kosztem mojego snu, bo w dzień nie odsypiam, nie mam takiej możliwości. Nie udaje mi się zrobić wszystkiego, zawsze jedna, ewentualnie dwie czynności, zawsze jest albo albo. Może niektórym robota pali się w rękach a mi ledwo się tli? Nie ogarniam i czuję lekki niepokój. Jest tyle rzeczy, których chciałabym się nauczyć, zrobić, ale są odkładane na później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz