Nakarmiłam Michasia a ponieważ była pora spania i synuś wykazywał oznaki senności, zapakowałam go do wózka i zaczęłam wozić coby przyspieszyć proces zasypiania. Dziecko jednak miało inne zdanie na temat spędzania czasu i zaczęło głośno wrzeszczeć, więc je wyciągnęłam z wózka, bo mój organ słuchu mógł ucierpieć od nadmiaru decybeli generowanych przez małego ssaka. A co synuś na to? Zaczął się głośno śmiać prosto w twarz matce. Miał przy tym minę jakby zyskał pewność, że zawsze mnie zmanipuluje;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz