poniedziałek, 21 lutego 2011

Mamy półroczniaka

Wydaje się jakby dosłownie kilka dni temu wiercił się i rozpychał jeszcze w moim brzuchu, jakbyśmy dopiero co spotkali się twarzą w twarz, jakby przed chwilą uśmiechnął się do mnie swoim pierwszym uśmiechem. A to już pół roku. Pół roku w czasie którego nasz maluch zrobił się dwa razy cięższy, urósł znacznie, z bezbronnego maleństwa, które ufnie wtulone we mnie spędzało długie godziny, które trochę płakało, ulewało w dużych ilościach, spało z wyrazem anielskiego spokoju na buziaczku zmienił się w ruchliwego chłopca. Jest niesamowicie ciekawy świata, na kolanach nie posiedzi spokojnie, wszystkiego musi popróbować, obejrzeć, dotknąć, zobaczyć. Pomimo tego że nie raczkuje jest w stanie dotrzeć do upragnionego celu dzięki pełzaniu, obrotom wokół własnej osi i przewrotom z brzucha na plecy i odwrotnie. Do zabawy preferuje piloty, telefony komórkowe, talerze, łyżki, kubki i klawiaturę komputera (do monitora jeszcze nie jest w stanie dosięgnąć) a jeśli weźmie do ręki zabawkę przeznaczoną dla jego grupy wiekowej największą uwagą obdarza metki i czułki (np. biedronkowe). Przez długi czas największym zainteresowaniem obdarzał ludzką dłoń poruszającą się nad jego twarzą. Lubi jeść i jeśli widzi, że my coś jemy potrafi upominać się o swoją porcję głośno wrzeszcząc. Lubi raczej wyraźne smaki i nie odpowiadają mu bezpłciowe papki dla maluchów, chętniej zje kwaśne jabłko niż prawie bezsmakową zupkę jarzynową z kaszą manną. Pije ze szklanki prawie jak dorosły, czym zaskoczył mnie mocno już przy pierwszym podaniu kompotu, który sama piłam. Nie zna smoczka uspokajacza bo jest maluchem pogodnym i do uspokojenia, kiedy przychodzi gorszy moment, wystarczy samo przytulenie albo chwila zabawy. Ma naturę domatora, kiedy wracamy do domu po dłuższej nieobecności wykazuje dużą radość i zachowuje jakby witał się z każdym kątem. Uwielbia starszą siostrę i często aż pieje na jej widok, a wszystko co Oleńka robi budzi u niego duże zainteresowanie.
Ma na swoim koncie kilka chorób, najgorsze z nich to ospa przechodzona na początku trzeciego miesiąca życia i ostre zapalenie oskrzeli w piątym miesiącu. Ale co się dziwić, niemal co rano odprowadza siostrę do szkoły, po południu ją odbiera i ma spory kontakt z osobami potencjalnie zarażającymi.
Ostatnio z dużym zaangażowaniem ssie swoje palce u stóp i ćwiczy swój charakter. A charakterek chyba ma niczego sobie. W czasie kąpieli zdarza mu się mieć inną koncepcję niż mama i tata i kiedy my go kładziemy i myjemy on wrzeszczy i kopie energicznie nogami bo chce siedzieć, po posadzeniu dziecko zmienia się w oazę spokoju i  niemalże z namaszczeniem chlapie wodę rączką. Często przypomina o swojej obecności, ale nie płaczem a piskami i pokrzykiwaniem, jest wyraźnie zafascynowany swoim głosem i możliwościami swoich strun głosowych. Generalnie fajny z niego maluch, raczej z tych wyciszonych wewnętrznie ale wiedzących czego chcą, chociaż zdarzają mu się chwile frustracji i niezadowolenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz