sobota, 29 stycznia 2011

O Michasiu słów kilka

Michaś, jak na pięciomiesięczniaka przystało stał się mocno ruchliwy. Ta ruchliwość spowodowała, że musiał zostać zdekanapowany i z kanap, na których wiódł żywot wygodny, aczkolwiek ostatnimi czasy związany z pewnym ryzykiem, zszedł do podziemi, a raczej rozpoczął swą działalność poznawczo-najazdową na kocach rozpostartych na podłodze. Koce wydawały się rozwiązaniem bezpiecznym i wystarczająco chroniącym przed chłodem podłóg. Nic bardziej mylnego, ponieważ co chwilę znajduję dziecko poza obszarem koca, ostatnio atakującego nogi deski do prasowania znajdującej się w dalszej dali i nogi od stolika znajdującego się w bliższej dali. Dzieć jeszcze nie raczkuje więc zagadką pewną jest dla mnie jak do nich dotarł:/ Atakował z takim zapałem, że obydwa ułatwiacze życia dorosłych groziły wywróceniem wraz z całą zawartością, a znając złośliwość rzeczy martwych wylądowałyby pewnie na maluchu.
Wraz z ukończeniem piątego miesiąca Michaś zaczął bardzo sprawnie przekładać przedmioty z ręki do ręki, bardzo uważnie je obserwować i celowo rzucać je na podłogę z pewnej wysokości, np. z krzesełka do karmienia, albo własnego łóżeczka. Celowość działań zauważyłam kilka dni temu, gdy zabawka zaczepiła się o jego rękę i nie spadała, a na twarzy malucha wyraźnie było widać napięcie i oczekiwanie, aż wreszcie zadowolenie po usłyszeniu oczekiwanego hałasu:) Siła rzutu jest dość znaczna i Mały dokonał dziś swego pierwszego dzieła zniszczenia. Wyrzucił grzechotkę z łóżeczka na podłogę z paneli i zabawka się rozpadła:) Od razu znać męską dłoń:D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz