sobota, 19 marca 2011

Trochę trudno

Wydaje się, że mam wszystko ogarnięte, że radzę sobie z dzieleniem obowiązków domowych i zawodowych. Czuję się trochę zmęczona fizycznie, ale nie jest to zmęczenie wywołujące niemożność działania. Sypiam wystarczającą ilość godzin, no chyba że dzieć najmłodszy ma gorszą noc, ale to jest raz na kilka dni albo choróbsko, tak jak ostatnio, się przyplącze.
Babcia też radzi sobie dobrze, Michaś pieje z radości kiedy babcia bladym świtem (no powiedzmy;)) wchodzi do naszego domu, sypia, je i bawi się w czasie mojej nieobecności.  A jednak gdzieś w zakamarkach mojej podświadomości czai się poddenerwowanie i lęk i znienacka ujawnia się nagłą irytacją z błahostek w gruncie rzeczy. Mnie samą zaskakuje nagle podniesiony ton głosu, problem stworzony tam gdzie problemu tak naprawdę nie ma.  Wychodzi więc na to, że fizycznie jest dosyć łatwo ale emocjonalnie gorzej, jeszcze emocje nie dojrzały do rozdzielenia na 8 godzin dziennie z Maleństwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz