niedziela, 26 stycznia 2014

Gadanki Michasia

Nasz pies głośno ujadał, więc jak zwykle w takich sytuacjach wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że koło naszego podwórka zatrzymał się koń zaprzężony do dużych sań. Pamiętam taki widok z dzieciństwa, ale przez wiele, wiele lat nikt w naszej mieścinie tak nie jeździł. Bardziej powszechny jest widok dziecięcych saneczek ciągnionych przez quada, takie sanie to folklor:) Zawołałam więc Michasia, żeby i on mógł popatrzeć na jednosaniowy kulig, a on widząc co stoi na drodze krzyknął:
Sanie Świętego Mikołaja! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz