piątek, 13 listopada 2015

Trzy tygodnie Grzesia

Grześ dziś skończył 3 tygodnie.
Maluszek rośnie jak na drożdżach - z części ubranek już wyrósł. Ma coraz szerzej otwarte oczka i sprawia wrażenie jakby uważnie obserwował otoczenie, chociaż tak naprawdę jeszcze na niczym nie skupia wzroku. Zdarza mu się popatrzyć na mnie uważnie, ale trwa to może sekundę. Od czasu do czasu śle piękne, choć nieświadome, uśmiechy. Lubi się przytulać i słuchać bicia serca.
Bardzo chętnie je, średnio co dwie godziny, dużo śpi. Zdarzają się też dni kiedy jest bardziej aktywny, po chwilach leżenia na pleckach albo brzuszku upomina się wtedy głośnym krzykiem o zainteresowanie i przytulenie.
Na chwilę obecną nie można powiedzieć, że jest cierpliwy, kiedy jest głodny już po króciutkiej chwili drze się przeraźliwie, a niepojawienie się w gotowości do karmienia powoduje jeszcze większy krzyk.
Leżąc na brzuszku podnosi główkę i ćwiczy mięśnie:), trzymany pionowo "na rękach', odchyla główkę do tyłu, albo spina się i wykonuje coś w rodzaju dziobania ramienia. Ja najbardziej kocham chwile, kiedy przytula główkę do mojego ramienia lub klatki piersiowej i trwa taki wtulony.

Nie jest dzieckiem cichutkim, nawet w czasie snu chrząka, stęka i wydaje różne inne dźwięki.

Od kilku dni na jego główce, buzi, szyi i karku panoszą się krostki, które na skutek ciepła robią się bardziej widoczne. Czeka nas więc prawdopodobnie wizyta u lekarza, chociaż jeszcze spróbujemy pozbyć się ich kąpielami z dodatkiem nadmanganianu potasu.

Pozostałe dzieci podchodzą do Grzesia z wielką delikatnością. Najbardziej młodszym bratem przejmuje się Tymuś. To on najwięcej delikatnie głaszcze po główce, całuje w czoło lub policzek, podaje pampersy, alarmuje kiedy Grześ się obudzi, albo zrobi kupkę. Dziś pierwszy raz  zdarzyło się, że kiedy karmiłam Grzesia, Tymuś kazał go odłożyć do wózka, bo chciał mojej pomocy w przygotowaniu kaszki i oprotestował czekanie.
Największym problemem jest hałas, który generują starsze dzieci. Na razie jeszcze głośne krzyki, udawanie lwa, skoki, stuki itd. nie budzą Grzesia, ale to tylko kwestia czasu. Nie wiem jeszcze jak sobie wtedy poradzimy.

Kiedy Grześ skończył dwa tygodnie zaczęliśmy go werandować. Po kilku dniach mogę stwierdzić, że Maluch nie lubi zakładania czapki i raczej mu się nie podobało leżenie w dodatkowym ubraniu, prawie każdego dnia w czasie wietrzenia potrzebował wzięcia na ręce albo przynajmniej pobujania wózkiem..
Wczoraj był chwilę na dworze i odbył wycieczkę samochodem. Jazda samochodem podziałała na niego usypiająco, chociaż początkowo dość długo leżał z otwartymi osobami. Mam nadzieję, że tak już pozostanie, bo stanowczo przyjemniej podróżuje się kiedy dziecko śpi:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz