czwartek, 14 lutego 2013

Zapominalski tata, wyjazd, walentynki i chusta

Mąż mój poszedł do kościoła (jak co niedziela zresztą) a po mszy poszedł jeszcze chwilę porozmawiać z księdzem. Ksiądz zaczął wypytywać czy już urodziłam, kiedy, czy mamy syna czy córkę itd. Odpowiedzi szły mojemu szanownemu małżonkowi świetnie, dopóki nie padło pytanie o imię naszego synka, bo wtedy nastąpiła dłuuuga chwila ciszy i konsternacji i bynajmniej nie dlatego, że imienia jeszcze nie ustaliliśmy ale dlatego że tata zapomniał. Kiedy wrócił do domu i mi to opowiadał miałam niezły ubaw:) zaproponowałam nawet, żeby zmienić imię na jakieś krótkie np Jan;)
Wczoraj Jarek wyjechał w delegację i zostałam sama z paleniem w piecu, doglądaniem zwierząt i, praniem, sprzątaniem, gotowaniem, no i oczywiście naszą trójką i całą jej obsługą. Generalnie nie było najgorzej, ale wieczór dał mi się we znaki. Tymuś wieczorami ma kolki i zasypia najwcześniej koło 22, ale często zdarza się też 24. Na przemian jest noszony, tulony i wisi na piersi. Niestety sporo też krzyczy więc wymaga mojej uwagi i czasu. Michaś natomiast przyzwyczajony jest do zasypiania w towarzystwie -do narodzin Tymcia było to moje towarzystwo, teraz zadowala się tatą. Wczoraj zaproponowałam mu towarzystwo Olusi, zostało zaakceptowane ale niestety tylko na czas czytania książeczki, kiedy przyszedł czas gaszenia światła rozbrzmiał wielki krzyk i o spaniu nie było mowy. Musiałam wkroczyć do akcji. Położyłam się z nim i leżałam około 15 minut, kiedy zmienił mu się oddech wstałam i poszłam do Tymka, który w czasie mojej nieobecności początkowo płakał ale zaczynał już się drzeć. Niestety zanim dotarłam do naszej sypialni usłyszałam za sobą tupanie bosych stóp o podłogę. Skończyło się na tym, że  przez 45 minut z Tymkiem na przemian ssącym, płaczącym i usiłującym trafić do piersi w ciemnym pokoju przesiedziałam na Michasiowym łóżku. Co jakiś czas musiałam go pogłaskać, a kiedy pełna nadziei pytałam czy śpi słyszałam, że tak;) w końcu jednak zapadła cisza i Michaś na szczęście przespał całą noc bez pobudek. Tymuś też spal ładnie i obudził się tylko 2 razy.
Dziś rano pobudkę miałam sporo przed siódmą. A to dlatego, że Oleńka wczoraj przygotowała dla mnie walentynkę i ukryła pod moją poduszką. Skoro świt więc wstała, żeby mi przypomnieć o zajrzeniu pod poduszkę. Obudziła oczywiście mnie i obydwu braci. Upewniłam się, że kocham walentynki:/ Mam nadzieję, że ironia jest tu wyczuwalna.
Jarek kupił mi przedwczoraj chustę do noszenia malucha. Do zakupu przymierzałam się kiedy Michaś był malutki, ale szkoda mi było pieniędzy, tym bardziej że nie miałam pewności, czy u nas się sprawdzi. Teraz jednak stwierdziłam, że trzeba sobie ułatwiać życie i spróbujemy. Jestem już po dwukrotnym motaniu i mogę powiedzieć, że jest to bardzo łatwe a Tymuś już po minucie w chuście usypia. Tak było i wczoraj i dziś. Wczoraj trochę płakał jak go wsadziłam, ale kiedy zaczęłam chodzić błyskawicznie się uspokoił. Mam nadzieję, że nadal będzie tak dobrze. Wadą jest to, że chusta jednak trochę grzeje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz